05 kw. 2022

Sportowa uliczka górnej Oliwy

Są takie miejsca w mieście, które przyciągają pewne zjawiska. Tak jest na przykład z kameralną, oliwską ulicą Alfa Liczmańskiego. Niezbyt długa i wąska, wysadzona drzewami, brukowana, a mimo to jedna z najbardziej sportowych ulic w Trójmieście.

Na początku XX wieku, jeszcze za cesarskich czasów, zbudowano tutaj nowoczesny, dzielnicowy kompleks sportowy, składający się z sali ćwiczeń, boisk i placu tenisowego. Ulicę, przy której ją postawiono, nazywała się Jahnstraße, od imienia propagatora zorganizowanych ćwiczeń cielesnych w Prusach, Friedricha Ludwiga Jahna. Postrzegał on patriotyczne wychowanie przez pryzmat propagowania kultury fizycznej. Stworzył też własny system gimnastyczny, wykorzystujący przyrządy zbliżone do używanych we współczesnej gimnastyce sportowej. Zasady sformułowane przez Jahna posłużyły jako kanwa do powstania pierwszych towarzystw gimnastycznych. Tak narodził się niemiecki ruch turnerski, z którego swoje początki wywodzą także polskie organizacje sokolskie.

Nie wiemy, czy w okresie międzywojennym z sali korzystał sławny gdański Polak, żeglarz harcmistrz i nauczyciel Alf Liczmański. Pewnym jest jednak, że zamieszkiwał on do wybuchu wojny przy Jahnstrasse 7. Alf Liczmański został zamordowany przez gdańskich Niemców wczesnym rankiem 20 marca 1940 w obozie Grenzdorf (Graniczna Wieś). Po wojnie do domu, już na ulicy Alfa Liczmańskiego 7, powróciła jego małżonka z dzieckiem. Sala gimnastyczna została zaś oddana do użytku, utworzonego w 1945 roku, liceum ogólnokształcącego. W 1951 roku pojawił się w niej jako licealista, młody, niezwykle obiecujący oszczepnik, reprezentujący wówczas barwy Spójni. Był nim  Janusz Jan Sidło, najwybitniejszy polski oszczepnik. Rekordzista Europy, świata, olimpijski oraz wielokrotnie Polski. Pierwszy Europejczyk, który rzucił oszczepem ponad 80 metrów. Pięciokrotny olimpijczyk: Helsinki 1952, Melbourne 1956, Rzym 1960, Tokio 1964 i Meksyk 1968. Srebrny medalista olimpijski, trzykrotny medalista mistrzostw Europy. Kapitan polskiej reprezentacji lekkoatletycznej w okresie Wunderteamu i najlepszy polski sportowiec pierwszych 20 lat po II wojnie światowej. Janusz Sidło, w latach 1951-1954, trenował na co dzień na stadionie lekkoatletycznym w Sopocie, jednak mimo to bardzo chętnie korzystał także ze szkolnej infrastruktury sportowej. Miał na przykład zwyczaj wyzywania na pojedynek zawodników klubu łuczniczego z niedalekiej ulicy Kościerskiej. Oni strzelali do tarczy z łuków z odległości 50 metrów, on rzucał do niej oszczepem i był dokładniejszy. Żegnał się z Trójmiastem, zdając maturę w V LO, jako drugi człowiek na świecie posyłając oszczep na odległość 80 metrów i zdobywając swój pierwszy tytułu mistrza Europy.

Sidło nie był jedynym olimpijczykiem związanym z salą na Liczmańskiego. Kolejnym był Jan Kobuszewski, także zawodnik Spójni Gdańsk, wybitny skoczek w dal. Złoty medalista Europejskich Igrzysk Juniorów w Warszawie w 1964 roku. Ósmy zawodnik mistrzostw Europy w Helsinkach (1971), sklasyfikowany wówczas w pierwszej dziesiątce rankingu magazynu „Track and Field News”. Jan Kobuszewski sześciokrotnie startował w meczach reprezentacji Polski, w których odniósł dwa zwycięstwa, był także uczestnikiem igrzysk olimpijskich w Monachium. Po zakończeniu kariery zawodniczej, aż do przejścia na emeryturę, był kultowym, wymagającym i cieszącym się ogromnym szacunkiem uczniów, profesorem WF w V LO i zarazem, aż do emerytury, – wraz z  małżonką, gospodarzem obiektu sportowego na Liczmańskiego.
W bloku stojącym dokładnie naprzeciwko sali gimnastycznej wychował się i mieszkał jeden z najpopularniejszych gdańskich rugbystów – Maciej Kossakowski. Występujący na pozycji filara, w latach 1986 – 2007, w Ogniwie Sopot, reprezentant Polski.  Ogromny, świetnie zbudowany a przy okazji błyskotliwie inteligentny i miły, był w latach 90. jedną z najlepiej rozpoznawalnych postaci trójmiejskiego sportu.
Kilkadziesiąt metrów od sali, w domach położonych w sąsiedztwie kamienicy Alfa Liczmańskiego, mieszka znany trójmiejski dziennikarz sportowy Adam Mauks, którego sąsiadem przez wiele lat był profesor gdańskiej AWFiS, Mariusz Lipowski.
Całkiem niedawno szkole, we współpracy z miastem, udało się poważnie zmodernizować 100-letnią infrastrukturę służącą wychowaniu fizycznemu.
Trudno o bardziej sportową uliczkę. Warto ją zwiedzić. Tym bardziej że znajduje się zaledwie w odległości 1400 metrów od naszej uczelni.

Bartosz Gondek