09 lis 2021

Sport, mogiły i krokusy

Początek listopada to tradycyjnie godne podkreślenia trójmiejskie akcje, przypominające o osobach zasłużonych, a pochowanych na okolicznych cmentarzach. Wśród osób, których pamięć przywoływana jest regularnie w tych właśnie dniach, nie brakuje także sportowców. Miasto Gdańsk przypomina o wybitnym olimpijczyku, zawodniku i trenerze, kawalerzyście Karolu Rómmlu, bokserach Brunonie Bendigu i Januszu Gierleckim, lekkoatletach, Zbysławie Anielaku i Janie Kielasie, sztangiście Waldemarze Malaku, judoce Ryszardzie Zieniawie, trenerze koszykówki, byłym rektorze AWFiS, Tadeuszu Hucińskim, czy olimpiczyku i byłym dziekanie naszej uczelni, Tomaszu Tomiaku.

Sopot pamięta o pochowanym na tamtejszym Cmentarzu Komunalnym, Andrzeju Grubbie. Nieco mniej o leżącym nieopodal Stefanie Szelestowskim – pierwszym mistrzu Polski w maratonie, przełajowcu, dwukrotnym olimpijczyku z Paryża w 1924 r., gdzie startował w biegu na 3000 oraz 5000 m, oraz z Amsterdamu w 1928 r., znanym przedwojennym trenerze fitness i po wojnie – wybitnym animatorze sportu w nadmorskim kurorcie.

Z kolei w Gdyni, niedaleko admirała Józefa Unruga, na oksywskim Cmentarzu Marynarki Wojennej pochowany jest kontradmirał Romuald Nałęcz Tymiński – przed wojną twórca Sekcji Bokserskiej wojskowej „Floty”, bokserskiego mistrza armii. Czynny do dziś, marynarski cmentarz na Oksywiu pełen jest znanych nazwisk, których pamięć podtrzymują marynarze. Za to zapomniano nieco o kimś, kto spoczął na najstarszej oksywskiej nekropolii, położonej pod gotyckim kościołem. To właśnie tam, tuż obok polskich dowódców okrętów podwodnych – Borysa Karnickiego i Władysława Salamona, kaszubskiego bojownika o polskość Pomorza – Antoniego Abrahama i sławnej aktorki, Anny Przybylskiej, pochowano Józefa Jaworskiego, lekkoatletę – olimpijczyka, a także wybitnego architekta i żołnierza. Człowieka, który dziesięć razy pobił rekord Polski w biegach, osiem razy został mistrzem Polski i pięciokrotnie był reprezentantem Polski w meczach międzypaństwowych. Wziął też udział w IO w Paryżu i Amsterdamie. Spod jego ręki wyszedł między innymi zachwycający do dziś, modernistyczny projekt Hotelu na Kalatówkach w Zakopanem. Przypomnijmy, wybudowanego przez Tatrzańskie Towarzystwo Narciarzy na potrzeby narciarskich Mistrzostw Świata w 1938 roku.

Józef Jaworski, podobnie jak wielu ówczesnych Polaków, tak samo kochał polskie góry, jak i dopiero co odzyskane Wybrzeże. Dlatego w 1939 roku, jako oficer rezerwy artylerii, zgłosił się do 1 Morskiego dywizjonu artylerii przeciwlotniczej, aby bronić skrawka polskiego morza i tutaj zginął. Hotel na Kalatówkach znany jest z tego, że wokół niego rozciągają się pięknie kwitnące pola krokusów. Może warto zasadzić je także na oksywskiej mogile sportowca – bohatera?

Autor tekstu: Bartosz Gondek