
Jak niemieccy piłkarze kradli w Gdyni banany
Burdy, morderstwa, bijatyki. Przedwojenna Gdynia, oprócz szukających swojej szansy, uczciwych obywateli, przyciągała także rzeszę cwaniaków, oszustów, szmulgerów i obieżyświatów, którzy swoimi wyczynami dawali regularny i spektakularny chleb dziennikarzom z całego Pomorza. Jeden z najciekawszych artykułów, opisujących przedwojenne gdyńskie kryminałki powstał dzięki wizycie w Mieście z Morza niemieckich sportowców z gdańskiego stowarzyszenia Turn und Sportverein Siedlitz, którzy oprócz uprawiania sportu znani byli z zamiłowania do częstych wizyt we flagowym lokalu gastronomiczno – rozrywkowym gdańskiego NSDAP – położonym właśnie na Siedlcach „Cafe Derra”. Niemieccy sportowcy pojawili się w Gdyni w styczniu 1935 roku, aby wziąć udział w meczu piłkarskim. Spotkanie, rozegrane w Gdyni – Grabówku, zakończyło się ich porażką.
Po porażce 30 kameraden udało się do, działającego na ulicy 10 lutego, sklepu ze słodyczami Gertrudy Iwińskiej. Część Niemców grzecznie ustawiła się w kolejce aby kupić słodycze. Inni zaczęli je sobie po prostu zabierać. O zajściu, niezwłocznie po wyjściu sportowców, poszkodowana poinformowała policję. Stróże prawa zatrzymali piłkarzy na nieodległym dworcu, dokładnie w momencie, kiedy ci raczyli się przywłaszczonymi słodyczami i artykułami kolonialnymi, w tym ekskluzywnymi przed wojną, bananami. Do gdyńskiego aresztu trafiło ostatecznie trzech sportowców: Ernst Roseman, Albert Felske i Adolf Eicholz, którzy odpowiedzieli za kradzież w sklepie kolonialnym.
Bartosz Gondek