30 maj 2022

Rumia lot w burzy i argentyńskie rakiety

Pod koniec maja 1936 roku z lotniska w Rumi wystartował, w sam środek burzy, szybowiec pilotowany przez Ryszarda Dyrgałłę, mistrza szybownictwa, a po wojnie, twórcę pierwszego argentyńskiego silnika rakietowego.

Ale jak? Z Rumi? – zapyta wielu z Państwa. Jak najbardziej – od lipca 1925 roku działało tam lotnisko. Na początku stacjonowały na nim jedynie wojskowe samoloty Morskiego Dywizjonu Lotniczego z Pucka, ale na początku lat 30., XX wieku, w Rumi Zagórzu pojawili się także polscy studenci z założonego w 1929 roku Akademickiego Aeroklubu Gdańskiego. Nie dostali oni zgody na loty z wolnogdańskiego lotniska na Zaspie, przenieśli się zatem na teren tak zwanego „Korytarza Pomorskiego”. W efekcie, w 1932 na zlecenie Departamentu Lotnictwa Cywilnego i Ministerstwa Spraw Wojskowych, przy współpracy z wojskiem, powstało tu lotnisko sportowe z drewnianym hangarem i budynkami warsztatowymi. Kiedy w Rumi urządzali się sportowcy, w Warszawie podjęto decyzję budowy dużego, cywilnego portu lotniczego, który otwarto uroczyście 1 maja 1935 roku. Jego oficjalna nazwa brzmiała „Port Lotniczy Gdynia w Rumi-Zagórzu”. Tego samego dnia odleciał do stolicy pierwszy dwusilnikowy, pasażerski Lockheed L-10 Electra.

Oprócz przeznaczenia komunikacyjnego, lotnisko w Rumi pełniło także rolę warsztatów technicznych, w których montowano i oblatywano samoloty komunikacyjne, kupowane w USA, dla Polski, Jugosławii i Rumunii. Działający prężnie po sąsiedzku skrzydlaci akademicy z Rumi Zagórza brali udział we wszystkich większych imprezach lotniczych w Polsce a często i za granicą. Bili też sportowe rekordy. Niektóre z nich w niecodzienny, nawet ryzykancki sposób.

20 maja 1936 roku , syn górnika z Piekar Śląskich, student Politechniki Gdańskiej i zarazem jeden z najbardziej doświadczonych szybowników Aeroklubu Gdańskiego, Ryszard Dyrgałła, dokonał niebywałego wyczynu. Tego dnia stacja meteo zgłosiła nadejście ogromnej burzy termicznej. Drygała nakazał podłączyć swój nowoczesny i wytrzymały, wyczynowy szybowiec CW5, do samolotu RWD 8 i wystartował w kierunku samego centrum burzy. Tam szybowiec odłączył się od samolotu i korzystając z gwałtownych prądów wznoszących, z dużą prędkością zacząć się wznosić. Kiedy prędkość pozioma maszyny zaczęła znacznie przekraczać przewidzianą konstrukcyjnie, Dyrgałła wyszedł korkociągiem z chmury, aby walcząc z kolejnymi prądami, wylądować na oddalonym od 90 kilometrów od Rumi, niemieckim lotnisku w Redzikowie. Zamontowany na pokładzie wysokościomierz zatrzymał się na końcu skali, wskazując 3500 metrów. Był to pierwszy lot w centrum burzy, jakiego dokonano w historii europejskiego szybownictwa. Najprawdopodobniej, gdyby na pokładzie znajdował się wysokościomierz z większą skalą, pobito by także światowy rekord wysokości takich lotów.

Kim był zatem nasz odważny Pilot? Wiemy już, że synem górnika. Jego ojciec. Antoni płacił mu za studia. W ich trakcie Ryszard mieszkał na terenie słynnego „Polenhofu”, przy ówczesnej ulicy Heersanger, dziś Al. Legionów 11 w Gdańsku. Co ciekawe, taki sam adres posiadał przez chwilę Aeroklub Gdański – całkiem prawdopodobnie, że nasz bohater zarejestrował u siebie czasowo siedzibę aeroklubu. Od 1931 roku pełnił w nim funkcję kierownika sekcji technicznej, a rok później został szefem sekcji szybowcowej. Ważnym momentem w karierze sportowca był 1935 rok. W lipcu pilotowany przez niego szybowiec, podczas pokazów publicznych nad macierzystym polem wzlotów, uległ w powietrzu spektakularnej katastrofie. Pilot, skacząc ze spadochronem, o mało nie został staranowany przez resztki maszyny. Nie przeszkodziło mu to kilka tygodni później pobić rekordu Polski w długości trwania lotu. Po zakończeniu studiów przeniósł się do Warszawy, gdzie do 6 września 1939, pracował jako konstruktor w warszawskim Instytucie Techniki Lotniczej. Po wybuchu wojny wcielono go do 1. pułku lotniczego. Udało mu się następnie przedostać do Wielkiej Brytanii, gdzie latał na myśliwcach Spitfire w tajnej jednostce rozpoznawczej Royal Air Force. Po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii, pracując w „Rocket Propulsion Group”, zajmującej się badaniem zdobycznego, niemieckiego uzbrojenia, w tym z napędu rakiety V2. W 1946 roku, wraz z grupą polskich inżynierów i techników wyjechał do Argentyny. W 1947 roku został kierownikiem grupy badawczej, której zadaniem było rozwijanie projektu niemieckiego przeciwlotniczego pocisku rakietowego Enzian z czasów wojny. Dyrgałła całkowicie przerobił niemiecki projekt, opracowując w zasadzie na nowo silnik. Był to pierwszy taki rodzaj napędu, skonstruowany w Argentynie.

Bartosz Gondek

Fot: Urząd Miasta Rumia i wikipedia.org