18 lut 2021

Sport 1945

Morze ruin Głównego Miasta. Wąwozy wypalonych kamienic  na Dolnym Mieście i Siedlcach. Niszczone centrum Wrzeszcza. Dziesiątki tymczasowych grobów sowietów, Niemców, a także tych bezimiennych, których narodowości i nazwisk nikt już nie będzie pamiętał. Setki rozkładających się pośród rozrzuconego sprzętu wojskowego zwłok żołnierzy, pozostawione na okolicznych wzgórzach. W mieście regularne potyczki milicji i wojska z szabrownikami i rabującymi Polaków sowietami oraz epidemia tyfusu. Na zniszczonych peronach pociągi wywożące na zachód tych co mieli szczęście i pechowców na wschód, mijały się ze składami z repatriantami, jednych i drugich los zmusił do szukania sobie nowego domu. W tak nietypowych warunkach odbyło się w Gdańsku pierwsze Święto Sportu, nad którym patronat objęli: Prezydent Gdańska Franciszek Kotus – Jankowski, Dowódca Batalionu Morskiego kom. Karol Kopiec, dowódca 16 Batalionu Piechoty płk. Jan Bołbat oraz dyrektor Biura Odbudowy Portów inż. Władysław Szedrowicz. Termin święta, nawiązującego do tradycji imprezy, odbywającej się przed wojną na polskim stadionie „Gedanii”, wyznaczono na 25-26 sierpnia.
25 sierpnia na otwartym w 1925 roku,  modernistycznym stadionie klubu „Pogoń”, noszącym do niedawna nazwę „Kamfbahn Niederstadt”, składającym się nie tylko z płyty z murawą,  bieżni i trybun na 1000 widzów, ale także zespołu nowoczesnych basenów z wieżą do skoków i zewnętrznej pływalni w fosie, w wyścigach na 50, 100 i 200 metrów, wystartowali pływacy. Odbył się także konkurs skoków z wieży i trampoliny. Miejsca umożliwiające oglądanie zawodów wypełnione były do ostatniego skrawka, a dodatkową atrakcją dla kibiców, zdążających na stadion, był ogromny, 65 tonowy „Tygrys Królewski” z 503 Batalionu Czołgów Ciężkich SS, który w marcu 1945 roku, zarył się w jezdnię Długich Ogrodów.
Dzień później, na drugiej arenie pierwszych dużych sportowych zmagań w odzyskanym mieście, którym był pobieżnie oczyszczony z materiałów wojennych i niewypałów, częściowo zniszczony Stadion Miejski przy ulicy Traugutta, do niedawna noszący jeszcze niechlubne imię Alberta Forstera, odbyły się zawody lekkoatletyczne. Mimo, że miały się rozpocząć o godzinie 14, już od przedpołudnia, trybuny i inne wolne miejsca, zajmowali rozentuzjazmowani widzowie. Jedyne co omijano, to ciągle jeszcze zalegające tutaj skrzynie z amunicją i ustawione piętrowo na sobie, bardzo niebezpieczne „glassminy”.
W programie przewidziano 12 imprez lekkoatletycznych – biegi, skoki i rzuty. Za pistolet startowy służyła dobrze znana w przedwojennym wojsku polskim, oficerska FN-ka. Wśród nazwisk pojawiły się takie znakomite nazwiska jak: Antczak, Sitarz, Zieleniewski, Żochowski. Punktem kulminacyjnym Dnia Sportu był finał błyskawicznego turnieju piłkarskiego, w którym stanęły naprzeciw siebie drużyny „Płomienia i Floty”.
Święto Sportu to także pokazowe pojedynki bokserskie na pokazowym ringu pod trybuną i w Hali Polonii, która wzięła swą nazwę od polskich wieców patriotycznych, które odbywały się tutaj w okresie Wolnego Miasta Gdańska. Zostały one zorganizowane przez zawodników „Floty” i „Gedanii”. Wśród nich był Stanisław Supłatowicz, pół-indianin, znany później jako ”Sat Okh”. Dodatkową atrakcją był bieg uliczny na dystansie 3 km, a także 10 kilometrowy wyścig kolarski. Upalny wieczór zakończył pierwsze duże wydarzenie sportowe w powojennym Gdańsku. Rozpoczynając jednocześnie nowy etap w lokalnej  historii kultury fizycznej. Etap, który tak naprawdę, trwa do dziś.

Bartosz Gondek